Z Wiktorią Król, autorką książki „Zabójcza zieleń. Historia zielonego pigmentu z arszenikiem„, która została wydana niedawno przez Wydawnictwo Kobiece, znamy się z Instagrama dobrych parę lat.
Wiktoria ma ciekawe zainteresowania (zobacz profil) i z przyjemnością śledzę wyniki jej gruntownych riserczy, do których należy najnowsza publikacja – “Zabójcza zieleń”. A nawet raz wystąpiłyśmy jako autorki non-fiction w tomie opowiadań „Dżuma, kiła i Staphylococcus, czyli epidemie okiem literatów„.
Książka „Zabójcza zieleń” – o czym traktuje?
Tytułowy kolor zielony postrzegamy jako prozdrowotny, kojący, związany z przyrodą. Czy słusznie? O czym traktuje i do kogo jest skierowana jest ta książka?
Jeśli ktoś nazywa się niemal tak, jak słynna XIX-wieczna monarchini, Królowa Wiktoria, to oczywiście musi interesować się epoką wiktoriańską i w ogóle Wielką Brytanią, prawda? Prawda i książka w dużej mierze opowiada historię toksycznego zielonego pigmentu w XIX-wiecznej Wielkiej Brytanii, w której było najbardziej mrocznie.



Autorka nie ogranicza się jednak tylko do tego czasu i miejsca, ale porównuje sytuację w innych krajach europejskich, w tym w Polsce, przytaczając źródła historyczne w formie tekstowej i graficznej (urocze grafiki vintage!).
Ale to nie wszystko, bo historyczną opowieść przeplatają wywiady z naukowcami Polski i innych krajów, którzy opowiadają o swojej pracy i spotkaniach z toksycznymi odcieniami zieleni.
„Zabójcza zieleń” – kogo najbardziej zainteresuje ta książka?
“Zabójcza zieleń” to książka przede dla osób lubiących historię, a zwłaszcza takiej jej dziedziny jak historia nauki (chemii, toksykologii, farmacji) i historia sztuki. Może się szczególnie przysłużyć konserwatorom zabytków, archeologom, kolekcjonerom, antykwariuszom i oczywiście, bibliotekarzom!
Ale nawet jeśli nie jesteś w żadnej z tych grup, książka może Ci się spodobać i dostarczyć wielu ciekawych informacji. Dowiesz się z niej m.in.:
- Jaki jest najciemniejszy kolor na świecie i dlaczego trudno go zdobyć nawet na cele naukowe;
- Czy najwybitniejszy niemiecki poeta romantyczny Johann Wolfgang Goethe mógł nieumyślnie przyczynić się do śmierci drugiego genialnego autora, Friedricha Schillera? Jeśli nie znasz literatury niemieckiej – to są twórcy tej rangi co u nas Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki;
- Czym były miazmaty i kakodyl – i tu pojawiają się dla mnie bardzo ciekawe wątki związane z epidemiami i zapachami;
- Czy wiemy, na co zmarł Napoleon i czy to była mordercza zieleń?
- Co robił w XIX w. koroner w pubie?
- Jak wyglądał XIX-wieczny taniec śmierci?
I wiele więcej.
Szczególnie ciekawe są też praktyczne porady, co zrobić, jeśli trafisz na stare zielone książki lub inne przedmioty. I od razu spojler, nie należy ich lizać!
A czy było więcej takich trujących kolorów? Być może!
Czytając “Zabójczą zieleń” można wręcz odetchnąć z ulgą i wdzięcznością, że żyjemy w świecie bez toksycznego pigmentu i że każda dziedzina tego życia jest już bezpieczna i uregulowana.
Ale czy na pewno? Czy nie czyha na nas odpowiednik zielonego pigmentu, a ludzie za jakieś sto, dwieście lat nie będą mogli się nam nadziwić, że naprawdę tak żyliśmy? Czas pokaże.
Tymczasem cieszmy się zieloną, pięknie wydaną księgą bez toksycznego pigmentu! Jednym słowem: polecam!
Dziękuję Autorce i Wydawnictwu za egzemplarz książki do recenzji.