Co Boże Narodzenie i co Wielkanoc mamy wysyp olejków biblijnych – czy to ściema?
Zacznijmy od początku – słowa “olejki biblijne” często pojawiają się w kontekście sprzedaży olejków eterycznych. Implikują, że chodzi o olejki eteryczne (bo ktoś je sprzedaje, a tu nagle niby mowa o czymś innym?).
I czasem faktycznie w kolejnych zdaniach już jest doprecyzowane – olejek eteryczny mirrowy, olejek eteryczny nardowy itd. Albo mój ulubiony olejek eteryczny… frankincense ;). Jakby nie było polskiego określenia, a nawet kilku!
Czasem nie do końca wiadomo, o jakie olejki chodzi, bo samo słowo olejek jest wieloznaczne od zarania dziejów. Może to być jakiś kosmetyk na bazie oleju i innych dodatków, w tym olejków eterycznych. Może tzw. “macerat olejowy”. Bardzo pojemna kategoria produktów. Do tego jeszcze pojawia się czasem forma olej.
Czy chodzi więc tylko o podpinanie się pod autorytet Kościoła i lepszy marketing, większy rynek zbytu?
Olejki w Biblii – co wiemy?
Biblia zawiera wiele opisów roślin i surowców aromatycznych. Są tam kadzidła i są święte oleje do namaszczania. W końcu Jezus to Pomazaniec Boży.
W okolicy Bożego Narodzenia mamy kadzidło i mirrę, oczywiście w formie żywic, a nie żadnych tam olejków, a tym bardziej eterycznych. Mirra jest szczególnie ciekawa, bo z tej pary tylko ona pojawia się Biblii przed ukrzyżowaniem i po. Już w momencie narodzin Jezusa mirra zapowiada więc mękę i śmierć. Na temat mirry i jej roli w czasie dwóch największych świąt chrześcijańskich już pisałam, więc nie będę się tu rozwodzić. Polecam zajrzeć do bibliografii pod tym wpisem.
Co poza mirrą? Przede wszystkim nard i aloes. Skupmy się na tym pierwszym, bo aloes (w znaczeniu Aquilaria, nie Aloe) jest jeszcze bardziej nieosiągalny dziś niż nard (z przyczyn ekologicznych, prawnych i ekonomicznych).
Nard, utożsamiany dziś z przetworami z rośliny Nardostachys jatamansi, pojawia się w dwóch Ewangeliach, kiedy Jezus zostaje namaszczony drogocennym olejkiem niedługo przed śmiercią.

Najbardziej znana jest scena z namaszczeniem mu stóp przez Marię z Betanii, siostrę Marty i Łazarza. Muszę przyznać, że Maria to ta sprytniejsza siostra ;). Dlaczego? O tym za chwilę.

Maria namaszcza stopy Jezusa, a potem ociera je własnymi włosami. Maria z Betanii bywała w tradycji chrześcijańskiej utożsamiana z Marią Magdaleną, którą z kolei negatywnie postrzegano jako byłą nierządnicę. Jednak dziś traktowane są one jako dwie różne osoby.

Nam się wydaje, że osuszenie stóp własnymi włosami z nadmiaru olejku to wielki akt posłuszeństwa i oddania, ale… ja widzę tu też sprytną, przedsiębiorczą kobietę, która w ten sposób upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu i oprócz dobrego uczynku względem właściwej osoby, uperfumowała sobie włosy ;). Czy mam dar czarnowidzenia, tzn. widzenia we wszystkim i wszystkich także ciemnych stron? Być może :).
Maria to sprytniejsza siostra, bo kiedy w innej słynnej scenie Marta pracuje, żeby było co do garnka włożyć i towarzystwo miało co jeść, Maria sobie słucha, siedzi i być może właśnie pachnie ;). Ja oczywiście trzymam w tej historii stronę mojej patronki, Marty, i pewnie nie miałabym aż tyle cierpliwości do lenistwa, co ona. Przypuszczam, że ta niebiańska cierpliwość to przyczynek do jej świętości ;).
Marta z Betanii to bardzo aromatyczna święta ;). Według legend po Wniebowstąpieniu Chrystusa, Marta z rodzeństwem trafiła na Prowansję i została w końcu jej patronką. Krąży o niej wiele ciekawych legend, na przykład o tym, jak pokonała smoka.

O Martach i Prowansji wspominałam tutaj. Czy Marta to najbardziej aromatyczne imię? Być może ;). Poza tym, że św. Marta z Betanii jest patronką lawendowej krainy, to można to też inaczej uzasadnić ;). Na przykład ciekawostka – najwięcej receptur do książki „Mieszanki olejków eterycznych do aromaterapii” nadesłały autorki o imieniu Marta 😉 Aż 4 Marty dały do książki w sumie 25 receptur.
Olejek nardowy – co to jest?
To tyle, co wiemy z Biblii. Olejek. Najprawdopodobniej jakiś wyciąg olejowy z czegoś. Nie wiadomo do dziś z czego. Identyfikacja botaniczna nardu nie jest pewna, jak wiele identyfikacji surowców stosowanych w starożytności. O wyzwaniach rekonstrukcji i interpretacji starożytnych receptur mówię tutaj:
I tutaj ;).
Moje próby wyekstrahowania czegokolwiek z nardu za pomocą samego oleju nie przyniosły rezultatu, chociaż samo kłącze jest bardzo aromatyczne! Nie znam też żadnych opisów z literatury, jak taki ekstrakt olejowy miałby być zrobiony. Nard ma pewne powinowactwo do waleriany (np. V. wallichii) lub kozłka, a tych olejem nie ekstrahujemy. A spirytusu, żeby zrobić sobie krople walerianowe, wtedy nie było ;). Dlaczego? Dokładnie z tych samych powodów, dla których nie było olejków eterycznych, ale o tym tym za chwilę.
W Biblii nie ma nigdzie mowy o olejkach eterycznych. Z definicji są to produkty destylacji wodnej lub z parą wodną (nie licząc tłoczenia cytrusów, ale cytrusy w tych czasach i miejscu to generalnie pojedyncze nowinki dla elit), a dziegcie z destylacji suchej wymagają rektyfikacji (czyli de facto destylacji), aby stać się olejkiem eterycznym. Podobnie, aby uzyskać spirytus do ekstrakcji surowców aromatycznych – potrzebna jest destylacja i to już dobrze rozwinięta technologicznie.
W Biblii nie ma mowy o destylacji i jej produktach. Nic nam nie wiadomo o tym, aby w tamtej kulturze znano destylację! A przecież posiadanie takiej technologii powinno zostać gdzieś odnotowane, tym bardziej w najważniejszych tekstach! Być może ktoś kiedyś coś odkryje w tej materii – może nawet niekoniecznie w Biblii, ale może w innych źródłach pisanych lub… ziemi?
Zresztą, sama obecność technologii destylacji nie świadczy o produkcji i tym bardziej stosowaniu olejków eterycznych :). Dlaczego? Bo może udawało się tylko uzyskać hydrolat. Może olejki eteryczne były traktowane jako odpad. Kto wie?
Oczywiście idąc tym tokiem myślenia, można by powiedzieć, że przecież destylacja nie jest potrzebna, bo wystarczy, że jej produkty były importowane? Może ktoś inny produkował olejki, pakował je w buteleczki 5 ml ze szkła amber z bezpieczną zakrętką i piktogramami na etykiecie, i wysyłał w świat? ;).
To jest praktycznie niemożliwe z tych samych względów – warunki ekonomiczne i technologiczne, które pozwalają nam dziś na dodawanie olejków eterycznych do płynu do mycia podłogi czy perfumowanie śmietnika, są absolutnie nie do porównania z sytuacją starożytnych.
Ktoś twierdzi inaczej? Pociągnij go do odpowiedzialności – zapytaj o źródło, tzn. dobrej jakości literaturę naukową :). Sama bardzo chętnie zweryfikuję swoją wiedzę i uzupełnię ją o te dobre nowiny.
Olejki biblijne i olejek nardowy – uważaj, co kupujesz
Także na ten moment “olejki biblijne” nie są olejkami eterycznymi. Jest to albo skrót myślowy (w najlepszym przypadku), po którym następuje wyjaśnienie, że chodzi o jakiś olej, albo clickbait albo po prostu ściema. I tak, kiedy te historyjki są opowiadane z premedytacją, jest to żerowanie na wierze i osobach religijnych.
Niestety takich patologii jest więcej, np. tu opisałam przeróbkę legendy o octach złodziejskich na olejki archanioła. Osoby duchowne to nie są przeważnie specjaliści od zapachu, olejków eterycznych, historii destylacji czy kosmetyków i często nie mają zielonego pojęcia, co sprzedawane jest w sklepach z pamiątkami czy dewocjonaliami ulokowanymi przy ich świątyniach.
Aha, poza tym, że często kupujemy ściemę historyczną i produkty nie mające zupełnie nic wspólnego z tym, co mogło być stosowane w czasach biblijnych, to przestrzegam przed lekkomyślnymi zakupami przetworów z gatunków, które w wyniku zagrożenia jak nard czy aloes (agar/oud) mogą podlegać regulacjom konwencji CITES (czy Twój produkt ma taki certyfikat?) lub też innym restrykcjom w danym kraju. I tak, przez Internet można kupić wszystko, a potem nieprzyjemnie zdziwić się przy kontroli celnej.
Wybrana bibliografia
Grochowalska, M. K. (2022). Skąd się wzięło określenie „olejek eteryczny”, czyli o wpływie tradycji alchemicznej na współczesną aromaterapię. W Wpływ alchemii na współczesny świat. Medycyna, farmacja, kultura (s. 95–109). Pharmacopola.
Grochowalska, M. K. (2024). Mirra w kulturze i medycynie na wybranych przykładach ze starożytności i współczesności. W Farmacja i farmaceutyki w dziełach kultury (s. 173–190). Pharmacopola Wydawnictwo.
Grochowalska, M. K., & Smakosz, A. K. (Red.). (2024). Mieszanki olejków eterycznych do aromaterapii: Ponad 140 przepisów: tradycja, nauka, praktyka (Wydanie I). Pharmacopola. (II wydanie już niebawem, a w nim monografie i receptury z mirrą i kadzidłem!)
Smakosz, A. K., Grochowalska, M. K., & Banaś, A. (2025). Złoto, kadzidło i mirra. Materiały z I Dnia Aromaterapii 2025. Wydawnictwo Pharmacopola, Numer Specjalny z okazji I Dnia Aromaterapii. https://pharmacopola.pl/i-dzien-aromaterapii-materialy/